Cały dzień czytam książki, jako że oglądanie TV mnie po prostu męczy (nic tylko o znęcaniu się nad dziećmi, przeróżnej patologii, a w przerwach polityka - rzygać się chce. Dobrze, że nie mam TV w domu - byłabym pewnie teraz kimś nieszczęśliwym).
Ale wracając do tematu - ok. 10h00 przyszła do mnie dr Kolenda (dziś dr Kolasińskiego nie będzie, o czym mnie uprzedził wczoraj) - bardzo sympatyczna kobieta. Wcześniej oglądałam z nią parę filmów na Youtubie i nie wyglądała mi na taką.
Zmieniła mi opatrunek, tym samym miałam okazję zobaczyć brzuch - aaaaaa! Jaki on jest teraz GŁADKI! Szok, szok i niedowierzanie! Ani najmniejszej zmarszczki! Skóra jest gładziutka i napięta. Zniknęły też chyba wszystkie rozstępy (miałam w dolnej części brzucha). Linia cięcia wygląda na prostą i całkiem zgrabną. Pępek również. Żałuję, że miałam rozładowany telefon i nie zrobiłam zdjęcia! Teraz mnie ciekawość zżera, czy równie dobrze wszystko będzie się prezentowało na stojąco!
Ah! Ale się cieszę!!!
Dr Kolenda i pielęgniarka również wspomniały, że jestem "sama skóra i kości", a dr zażartowała nawet z tego, że się wbiłam w pas "S". Serio? Serio jestem chuda? Jakoś nie przyzwyczaiłam się jeszcze do tej myśli i dalej myślę o "skrzelach" które miałam do niedawna (mój mąż mówi tak na wałki tłuszczu na plecach).
Na obiad mogłam sobie WYBRAĆ co chcę. Doprawdy - nie jestem przyzwyczaona do takiego rozpieszczania! (Rzadko kiedy jem ciepły obiad, a tu nie dość że dają ciepły, to jeszcze pytają jaki chcę!). Hm, chyba muszę bardziej o siebie dbać.
Przed południem byłam na pierwszym spacerku po korytarzu. Szłam bardzo wolno, złamana w pół. Podobno im wcześniej zacznie się chodzić (oczywiście bez przesady!), tym szybkiej się wróci do normy i tym mniejsze jest ryzyko, że się porobią zatory w żyłach.
Przed południem dostałam też ostatnie leki przeciwbólowe. Ok. 18h00 pielęgniarka pytała czy w ogóle mnie boli brzuch, bo wyglądam na okaz zdrowia. Brzuch mnie boli, ale naprawdę niewiele. Zapytałam czy leki przeciwbólowe jeszcze działają. Odpowiedziała, że już dawno nie. Postanowiłam, że póki ból jest znośny, nie będę nic brała - przynajmniej będę czuć czy nie przesadzam z chodzeniem, czy nie mam zbyt mocno napiętych mięśni przy wstawaniu itd.
Wieczorem był u mnie mąż z dziećmi - córka (l.4) najbardziej była zaciekawiona moimi drenami. Cała trójka wyglądała na przerażoną, jak zobaczyli sposób w jaki wstaję i jak chodzę.
Godz. 20h00 - jednak poprosiłam o przeciwbólowe. Brzuch mnie nawet tak nie bolał, co się spinał. Dmucham na zimne, mając w pamięci jak na którymś wideo z YouTube wypowiadał się lekarz o tym, że ważne jest, aby cały brzuch był rozluźniony (możliwe, że chodziło o samą operację, nie pamiętam).
Na oddziale taka cisza, że aż zapytałam o nią pielęgniarkę - okazało się, że na całą klinikę jesteśmy tylko ona i ja! :D No kurdę, nie jestem przyzwyczajona do takiej ciszy! Słyszę nawet swoje myśli!
Niestety abdominoplastykę trzeba po kilkunastu latach powtarzać. Jestem po zabiegu 12 lat i brzuszek niestety rośnie mimo iż staram się trzymać wagę co prawda rozstępów nie ma i pomarszczonej skóry również ale tkanka tłuszczową narasta.
OdpowiedzUsuń