Dziś miałam zabieg usunięcia "psich uszech". Zabieg miał trwać 10min. Nastawiona więc na 10min zostawiłam dzieci u babci mówiąc, że wrócę za pół godziny. Cała zabawa trwała jednak dłużej - jakież było moje zdziwienie, kiedy pani w klinice zaprowadziła mnie do pokoju i powiedziała "proszę się przebrać w piżamę", ha!
A więc ubrana w piżamkę, jednorazowe majtki i w jednorazowych kapciach czekałam około godziny (dr Kolasiński kogoś operował). W końcu przyszedł po mnie, zabrał mnie na sesję foto, narysował dwa kółeczka w miejscu "uszek" ze zdziwieniem mówiąc że takie malutkie są, że to chwilka roboty. Musiałam mu przypomnieć, że to on zasugerował ich usunięcie :)
Zapytałam go o pępek - czy to normalne, że tak lekko wystaje. Powiedział, że pępek jest idealnie taki jak ma być, że gdybym miała więcej tkanki tłuszczowej na brzuchu, to by był wklęsły. A tak to jest wypukły.
A potem marsz na salę operacyjną. W tle ponownie TV z teledyskami.
Do usunięcia każdego z "uszek" musiałam się położyć na boku. Doktor profilaktycznie powiedział mi żebym położyła głowę (żebym nie patrzyła), ale ostatecznie skończyło się na tym, że leżałam podpierając się rękami i oglądając co i jak dr Kolasiński robi :) Dr stwierdził że jestem "aktywną" pacjentką ;)
Zabieg zaczął się od miejscowego znieczulenia - w kilku miejscach dr wstrzyknął środek znieczulający. Następnie skalpelem obrysował kulisty kształt naokoło "uszka". Potem "uszko" chwycił pensetą i wyciął fragment skóry, tak że powstała okrągła "dziura". Następnie ją zeszył (tu zagadka się rozwiązała, skąd takie zszycie, że w ogóle nie widać szwów. Dr robił je nie tak normalnie jak się szyje, tylko szył jakby wewnątrz skóry, blisko jej zewnętrznej warstwy, tak że po pociągnięciu nici skóra schodziła się. Ta dam!
Plastry mam zdjąć po tygodniu. Na szczęście po zabiegu mogę biegać! :)
A tu już po zabiegu, w klinice:
Abdominoplastyka - czemu ją zrobiłam, jak wyglądała u mnie i czy było warto
środa, 29 października 2014
czwartek, 2 października 2014
3 miesiące po, czyli tzw. "psie uszka"
Minęły 3 miesiące. Teraz mam już zielone światło na wszystko. Ledwo je dostałam, poszłam biegać. Jakie to szczęście! Ostatni raz biegałam końcem lutego. Osiem miesięcy najpierw zmagania się ze złamaniem, potem dochodzenia do siebie po operacji. I wreszcie. Wreszcie! :)
Byłam na kontroli u dr Kolasińskiego. Blizna ponoć ładnie się goi i dr nie miał żadnych zastrzeżeń, oprócz tego, że trzeba będzie zrobić małą poprawkę. Chodzi o tzw. "psie uszka", czyli końce blizny, które nie są do końca takie, jak być powinny. Nie są płaskie, tylko lekko wypukłe, w formie "uszek". Końcem miesiąca będę mieć więc wykonany krótki zabieg (15min, w cenie operacji), żeby te końce ładnie wyrównać.
Drobne rozstępy które mi się rzekomo pojawiły (byłam o tym przekonana!), ponoć wcale nie są nowe. Dr pokazał mi na zdjęciach sprzed operacji, że miałam je już wcześniej. Jakież było moje zdziwienie. Jak mogłam ich nie zauważyć przez dwa miesiące po operacji? ...Otóż jak tak teraz myślę, to mogłam. Pas zostawia spore odgniecenia na brzuchu, a same rozstępy są naprawdę mało widoczne. Czasem je widać, czasem nie (zależy od światła). W każdym razie dr powiedział, że nie ma opcji, by robiły mi się nowe (trzymam wagę). Zaproponował serię zabiegów lampami led, które sprawią, że rozstępy staną się mniej widoczne. Skorzystałaby na tym też sama blizna. Koszt 100zł za jeden zabieg. Pierwszy miesiąc wymagałby dwóch wizyt w tygodniu, potem dwa miesiace przerwy i znowu seria zabiegów (już chyba raz w tygodniu). Temat do przemyślenia.
Bliznę smaruję teraz na zmianę bio-oilem, olejkiem arganowym i Contratubexem (Dermatix 60ml starczył mi na 2,5 miesiąca).
Na koniec temat noszenia pasa. Można się od niego uzależnić. Czytałam o tym i myślałam, że mnie to nie dotyczy. Sporo działa tu psychika, której się wydaje, że brzuch go potrzebuje. Mi też tak mówiła. Cięższy dzień, większe zmęczenie i chodziłam złamana w pół - "Muszę założyć pas!". Dłuższy, szybki spacer - pas. Ostatnimi dniami nosiłam też pas w obawie przed nowymi rozstępami. Dr powiedział, że wszystko to na pewno leży w mojej psychice i rzeczywiście - po wizycie jak ręką odjął. Nawet biegam teraz bez pasa i wszystko jest cacy.
Chociaż mimo wszystko, nadal moim zdaniem 4 tygodnie noszenia pasa, to za mało. Przynajmniej w przypadku bardzo aktywnych osób. Ja po miesiącu od operacji chodziłam na spacery - łącznie ponad 10km dziennie. Bez pasa byłoby to po prostu niemożliwe. Po trzech miesiąch można sobie jednak dać siana nawet z doraźnym jego noszeniem. Serio.
Byłam na kontroli u dr Kolasińskiego. Blizna ponoć ładnie się goi i dr nie miał żadnych zastrzeżeń, oprócz tego, że trzeba będzie zrobić małą poprawkę. Chodzi o tzw. "psie uszka", czyli końce blizny, które nie są do końca takie, jak być powinny. Nie są płaskie, tylko lekko wypukłe, w formie "uszek". Końcem miesiąca będę mieć więc wykonany krótki zabieg (15min, w cenie operacji), żeby te końce ładnie wyrównać.
Drobne rozstępy które mi się rzekomo pojawiły (byłam o tym przekonana!), ponoć wcale nie są nowe. Dr pokazał mi na zdjęciach sprzed operacji, że miałam je już wcześniej. Jakież było moje zdziwienie. Jak mogłam ich nie zauważyć przez dwa miesiące po operacji? ...Otóż jak tak teraz myślę, to mogłam. Pas zostawia spore odgniecenia na brzuchu, a same rozstępy są naprawdę mało widoczne. Czasem je widać, czasem nie (zależy od światła). W każdym razie dr powiedział, że nie ma opcji, by robiły mi się nowe (trzymam wagę). Zaproponował serię zabiegów lampami led, które sprawią, że rozstępy staną się mniej widoczne. Skorzystałaby na tym też sama blizna. Koszt 100zł za jeden zabieg. Pierwszy miesiąc wymagałby dwóch wizyt w tygodniu, potem dwa miesiace przerwy i znowu seria zabiegów (już chyba raz w tygodniu). Temat do przemyślenia.
Bliznę smaruję teraz na zmianę bio-oilem, olejkiem arganowym i Contratubexem (Dermatix 60ml starczył mi na 2,5 miesiąca).
Na koniec temat noszenia pasa. Można się od niego uzależnić. Czytałam o tym i myślałam, że mnie to nie dotyczy. Sporo działa tu psychika, której się wydaje, że brzuch go potrzebuje. Mi też tak mówiła. Cięższy dzień, większe zmęczenie i chodziłam złamana w pół - "Muszę założyć pas!". Dłuższy, szybki spacer - pas. Ostatnimi dniami nosiłam też pas w obawie przed nowymi rozstępami. Dr powiedział, że wszystko to na pewno leży w mojej psychice i rzeczywiście - po wizycie jak ręką odjął. Nawet biegam teraz bez pasa i wszystko jest cacy.
Chociaż mimo wszystko, nadal moim zdaniem 4 tygodnie noszenia pasa, to za mało. Przynajmniej w przypadku bardzo aktywnych osób. Ja po miesiącu od operacji chodziłam na spacery - łącznie ponad 10km dziennie. Bez pasa byłoby to po prostu niemożliwe. Po trzech miesiąch można sobie jednak dać siana nawet z doraźnym jego noszeniem. Serio.
poniedziałek, 25 sierpnia 2014
Już 2 miesiące po abdominoplastyce!
Dziś mijają dwa miesiące od operacji! Lecimy z fotkami :)
Tak wyglądam w ubraniu:
Tak prezentuje się brzuch:
Zbliżenie na bliznę:
I pępek:
Prawie wszystkie dziwne nierówności się już wygładziły. Opuchlizna też już praktycznie zeszła, co widać po wymiarach - centrymetry w pasie minus ok. 10cm.
Blizna bez szału - najładniejsza jest przy samych końcach, co akurat mnie cieszy, bo blizna jest chyba dość wysoko, zwłaszcza właśnie jej boki. Byłam niedawno na kupnie stroju dwuczęściowego - głównym teraz kryterium wyboru jest niestety wysokość majtek, co by nie było widać blizny. Nie jest to jednak dla mnie jakiś problem - jeszcze dwa miesiące temu wcale nie myślałam o dwuczęściowym stroju:D
Bliznę nadal smaruję 2 razy dziennie Dermatixem, włączyłam też do pielęgnacji Bio-oil (też 2 razy dziennie).
Pępek w górnej części zrobił mi się lekko wypukły (przez parę dni jego górna część była jakby spuchnięta). Zobaczymy co o nim powie dr Kolasiński (wizyta za ok. miesiąc).
Niestety odkąd przestałam nosić pas, na środku brzucha (nad blizną) pojawiły mi się mikrorozstępy. Na szczęście nie są zbyt widoczne.
Prawie odzyskałam już czucie na brzuchu, zwłaszcza w górnej jego części. Brzuch też nie jest już taki twardy jak wcześniej (jedynie trochę w dole brzucha).
Co prawda nie mogę jeszcze biegać, ale sporo chodzę (wczoraj zaliczyłam spacer 13km jednym ciągiem!) i od wczoraj jeżdżę na orbitreku. Na dłuższe spacery i orbitrek zakładam profilaktycznie pas.
Na koniec chciałam pozdrowić męża <3 Niby pomysł o abdominoplastyce był mój, ale gdyby nie jego wsparcie, pewnie nigdy nie zdecydowałabym się na operację. A była to jedna z lepszych decyzji w moim życiu! :)
Tak wyglądam w ubraniu:
Tak prezentuje się brzuch:
I pępek:
Prawie wszystkie dziwne nierówności się już wygładziły. Opuchlizna też już praktycznie zeszła, co widać po wymiarach - centrymetry w pasie minus ok. 10cm.
Blizna bez szału - najładniejsza jest przy samych końcach, co akurat mnie cieszy, bo blizna jest chyba dość wysoko, zwłaszcza właśnie jej boki. Byłam niedawno na kupnie stroju dwuczęściowego - głównym teraz kryterium wyboru jest niestety wysokość majtek, co by nie było widać blizny. Nie jest to jednak dla mnie jakiś problem - jeszcze dwa miesiące temu wcale nie myślałam o dwuczęściowym stroju:D
Bliznę nadal smaruję 2 razy dziennie Dermatixem, włączyłam też do pielęgnacji Bio-oil (też 2 razy dziennie).
Pępek w górnej części zrobił mi się lekko wypukły (przez parę dni jego górna część była jakby spuchnięta). Zobaczymy co o nim powie dr Kolasiński (wizyta za ok. miesiąc).
Niestety odkąd przestałam nosić pas, na środku brzucha (nad blizną) pojawiły mi się mikrorozstępy. Na szczęście nie są zbyt widoczne.
Prawie odzyskałam już czucie na brzuchu, zwłaszcza w górnej jego części. Brzuch też nie jest już taki twardy jak wcześniej (jedynie trochę w dole brzucha).
Co prawda nie mogę jeszcze biegać, ale sporo chodzę (wczoraj zaliczyłam spacer 13km jednym ciągiem!) i od wczoraj jeżdżę na orbitreku. Na dłuższe spacery i orbitrek zakładam profilaktycznie pas.
Na koniec chciałam pozdrowić męża <3 Niby pomysł o abdominoplastyce był mój, ale gdyby nie jego wsparcie, pewnie nigdy nie zdecydowałabym się na operację. A była to jedna z lepszych decyzji w moim życiu! :)
środa, 23 lipca 2014
4 tygodnie po abdominoplastyce
4 tygodnie za mną. Teoretycznie mogę już przestać nosić pas, ale że zazwyczaj dostaje się wskazanie noszenia go 6-8 tygodni, to decyduję się pójść za stadem i trochę się jeszcze z nim pomęczę.
Momentami zapominam już że miałam operację :) Funkcjonuję już niemal w pełni normalnie (tylko bez sportu i podnoszenia dzieci).
Tak wygląda mój pępek:
i blizna:
Blizna, porówując ze zdjęciami sprzed tygodnia, dużo jaśniejsza. 2 razy dziennie smaruję ją Dermatixem masując ją okrężnymi ruchami 2-4 minuty.
środa, 16 lipca 2014
3 tygodnie po abdominoplastyce
Za mną trzeci tydzień. Opuchlizna w znacznej części już zeszła, głównie utrzymuje się w okolicy samej blizny i nad pępkiem.
Blizna wygląda tak:
Blizna na razie bardzo wyraźna i ciemna. Smaruję ją od tygodnia Dermatixem 2-3 razy dziennie (żel mega drogi, dostępny w maleńkich tubkach 15ml - cena w internecie 100-140zł. Ja kupiłam wersję 60ml za 215zł.)
Brzuch płaski w każdej pozycji. Siniaki praktycznie wszystkie już zeszły. Mięśnie wręcz czuję, że mam zupełnie inaczej teraz napięte. Przypomnijmy, że jeszcze trzy tygodnie temu układały się one tak:
Teraz czuję, że napinają się one jakby do środka brzucha. Co ważne, à propos zdjęcia powyżej - mogłam wtedy napinając mięśnie bardzo mocno do środka zrobić tak, że brzuch robił się płaściutki. Normalnie napinając mięśnie brzucha sam kształt brzucha wiele nam się nie zmienia (sprawdzałam na mężu i sama mam tak teraz).
Chodzę już całkowicie wyprostowana, dziś w nocy pierwszy raz spałam na boku (rany, jaka ulga). W zasadzie wróciłam już do normalnego życia z wyjątkiem dźwigania cięższych rzeczy niż 4-5kg. Jest super :)
Blizna wygląda tak:
Brzuch płaski w każdej pozycji. Siniaki praktycznie wszystkie już zeszły. Mięśnie wręcz czuję, że mam zupełnie inaczej teraz napięte. Przypomnijmy, że jeszcze trzy tygodnie temu układały się one tak:
Chodzę już całkowicie wyprostowana, dziś w nocy pierwszy raz spałam na boku (rany, jaka ulga). W zasadzie wróciłam już do normalnego życia z wyjątkiem dźwigania cięższych rzeczy niż 4-5kg. Jest super :)
środa, 9 lipca 2014
2 tygodnie po abdominoplastyce
Dziś mija drugi tydzień :) Powoli zaczynam się prostować (ale po dłuższym siedzeniu lub chodzeniu z powrotem wyglądam jak Quasimodo), opuchlizna w górnej części brzucha i po bokach powoli mi schodzi, reszta obrzęków bez zmian (centymetry ciągle te same).
Powoli wracam do pracy (przed komputerem, więc spoko), zaczynam też wychodzić z domu (byłam aż trzy razy, w tym dwa razy na kontrolę ;) )
Co do kontroli - byłam dziś u dr Kolasińskiego. Pościągał mi ostatnie plastry i tym samym zaczynam smarowanie blizny (mam do wyboru dwie maści - Veraderm lub Dermatix). Dr sam stwierdził, że pępek to mistrzostwo :D Szwów nie miałam ściąganych - informacje na stronie kliniki są pod tym względem nieaktualne. Do miesiąca mam się oszczędzać, zwłaszcza nie dźwigać ciężkich rzeczy. Pas mam nosić 4 tygodnie (zapytałam czy warto nosić dłużej, stwierdził że nie ma takiej potrzeby).
Biegać mogę po trzech miesiącach, nie mogę się doczekać!
Kolejna kontrola dopiero za 3 miesiące, chyba że będę chciała wcześniej (wszystkie wizyty są w cenie operacji).
Mój pępek i blizna:
Co do pasa, zamówiłam sobie drugi "Pani Teresy", tak aby je móc swobodnie prać. Ten który dostałam w klinice musiałam zapinać aż za rzepy, więc zamówiłam na allegro rozmiar mniejszy (XS). Moje wnioski są takie - lepiej nosić ciaśniejszy, tak żeby pas rzeczywiście uciskał. Dopiero jak go założyłam, poczułam jakie to ważne! Teraz noszę przede wszystkim ten ciaśniejszy - dużo swobodniej się dzięki niemu poruszam. Różnica ogromna. Przestałam też przytrzymywać brzuch ręką, jak to miałam momentami.
Powoli wracam do pracy (przed komputerem, więc spoko), zaczynam też wychodzić z domu (byłam aż trzy razy, w tym dwa razy na kontrolę ;) )
Co do kontroli - byłam dziś u dr Kolasińskiego. Pościągał mi ostatnie plastry i tym samym zaczynam smarowanie blizny (mam do wyboru dwie maści - Veraderm lub Dermatix). Dr sam stwierdził, że pępek to mistrzostwo :D Szwów nie miałam ściąganych - informacje na stronie kliniki są pod tym względem nieaktualne. Do miesiąca mam się oszczędzać, zwłaszcza nie dźwigać ciężkich rzeczy. Pas mam nosić 4 tygodnie (zapytałam czy warto nosić dłużej, stwierdził że nie ma takiej potrzeby).
Biegać mogę po trzech miesiącach, nie mogę się doczekać!
Kolejna kontrola dopiero za 3 miesiące, chyba że będę chciała wcześniej (wszystkie wizyty są w cenie operacji).
Mój pępek i blizna:
Co do pasa, zamówiłam sobie drugi "Pani Teresy", tak aby je móc swobodnie prać. Ten który dostałam w klinice musiałam zapinać aż za rzepy, więc zamówiłam na allegro rozmiar mniejszy (XS). Moje wnioski są takie - lepiej nosić ciaśniejszy, tak żeby pas rzeczywiście uciskał. Dopiero jak go założyłam, poczułam jakie to ważne! Teraz noszę przede wszystkim ten ciaśniejszy - dużo swobodniej się dzięki niemu poruszam. Różnica ogromna. Przestałam też przytrzymywać brzuch ręką, jak to miałam momentami.
środa, 2 lipca 2014
Tydzień po abdominoplastyce :)
Dziś minie tydzień od operacji. Wyglądam tak:
Czy widzicie ostatnie zdjęcie? Widzicie? Bo ja patrzę i nie dowierzam :) Mój brzuch nic się nie zmienia w pochyleniu - jest dalej jak deska! Jestem zachwycona :D A będzie duuużo lepiej, bo póki co jestem nadal bardzo spuchnięta. Widać to też po moich wymiarach - po operacji mam talię +1.5cm, brzuch na linii pępka +2.5cm, brzuch na linii majtek +2cm. Boczki wciąż w kolorach tęczy :D I widać mi biodra!
Nadal nie jestem w stanie się wyprostować i chodzę w pochyleniu. Wyjście z domu odpada. Siedzę więc w domu (głównie leżę) i czytam książki, które od dawna czekały na mnie na półce, a na które nie miałam wcześniej czasu.
Ból w lędźwiach i tyłku jest już coraz mniejszy. Mijają też zakwasy w mięśniach, które nagle zaczęły być mi potrzebne do chodzenia (w tej mojej nietypowej pozie). Potrzebę trzymania się za brzuch podczas chodzenia odczuwam już tylko pod wieczór, kiedy ogólne zmęczenie daje się we znaki.
Biorę normalnie prysznic. Dziś zaczęłam z powrotem używać oliwki - profilaktycznie, aby nie wyskoczyły mi rozstępy od naciągania się skóry. Smaruję skórę oliwką tylko tam gdzie nie mam plasterków. Po prysznicu od razu wskakuję w pas.
Pas noszę cały czas (z przerwami na sesje zdjęciowe i prysznic). Śpię normalnie. Pozycja na plecach stała się dla mnie dużo mniej uciążliwa.
Czasem odczuwam silne swędzenie po bokach i poniżej szwu. Dopiero wczoraj dotarło do mnie dlaczego tylko w tych miejscach. Przecież reszty brzucha nie czuję! :D Zrobiłam nawet test z mężem - miał mi dotknąć brzucha, kiedy nie patrzyłam. Oj ciężko było zdać ten test ;)
Za dwa dni jadę na kontrolę, gdzie dr zdejmie mi szwy z pępka. Szczerze, to ciężko mi to sobie wyobrazić, zważywszy na to, że mój pępek wygląda trochę jak jeden wielki strupek. Ja nie widzę w nim żadnych szwów, ale wierzę że dr Kolasiński je dojrzy ;)
Skoro już o pępku - wydaje mi się że dr Kolasiński wykonał świetną robotę :) Chodzi mi o to, że szwy są jakby w pępku, a nie na około. Nie ma przez to efektu "słoneczka". Ciekawa jestem jak będzie wyglądał, jak odpadną z niego strupki (a raczej strupek).
Przy okazji napiszę coś, co mi powiedział dr Kolasiński, a o co się bałam, po konsultacji wstępnej z innym lekarzem (przed operacją, zanim odkryłam że w moim mieście jest Klinika Kolasiński). Otóż pępek w trakcie operacji, nie ma prawa się zgubić! Nie ma takiej opcji, aby po operacji zostać bez pępka! Jeśli lekarz, do którego się wybieracie twierdzi inaczej, to radzę Wam go zmienić.
Czy widzicie ostatnie zdjęcie? Widzicie? Bo ja patrzę i nie dowierzam :) Mój brzuch nic się nie zmienia w pochyleniu - jest dalej jak deska! Jestem zachwycona :D A będzie duuużo lepiej, bo póki co jestem nadal bardzo spuchnięta. Widać to też po moich wymiarach - po operacji mam talię +1.5cm, brzuch na linii pępka +2.5cm, brzuch na linii majtek +2cm. Boczki wciąż w kolorach tęczy :D I widać mi biodra!
Nadal nie jestem w stanie się wyprostować i chodzę w pochyleniu. Wyjście z domu odpada. Siedzę więc w domu (głównie leżę) i czytam książki, które od dawna czekały na mnie na półce, a na które nie miałam wcześniej czasu.
Ból w lędźwiach i tyłku jest już coraz mniejszy. Mijają też zakwasy w mięśniach, które nagle zaczęły być mi potrzebne do chodzenia (w tej mojej nietypowej pozie). Potrzebę trzymania się za brzuch podczas chodzenia odczuwam już tylko pod wieczór, kiedy ogólne zmęczenie daje się we znaki.
Biorę normalnie prysznic. Dziś zaczęłam z powrotem używać oliwki - profilaktycznie, aby nie wyskoczyły mi rozstępy od naciągania się skóry. Smaruję skórę oliwką tylko tam gdzie nie mam plasterków. Po prysznicu od razu wskakuję w pas.
Pas noszę cały czas (z przerwami na sesje zdjęciowe i prysznic). Śpię normalnie. Pozycja na plecach stała się dla mnie dużo mniej uciążliwa.
Czasem odczuwam silne swędzenie po bokach i poniżej szwu. Dopiero wczoraj dotarło do mnie dlaczego tylko w tych miejscach. Przecież reszty brzucha nie czuję! :D Zrobiłam nawet test z mężem - miał mi dotknąć brzucha, kiedy nie patrzyłam. Oj ciężko było zdać ten test ;)
Za dwa dni jadę na kontrolę, gdzie dr zdejmie mi szwy z pępka. Szczerze, to ciężko mi to sobie wyobrazić, zważywszy na to, że mój pępek wygląda trochę jak jeden wielki strupek. Ja nie widzę w nim żadnych szwów, ale wierzę że dr Kolasiński je dojrzy ;)
Skoro już o pępku - wydaje mi się że dr Kolasiński wykonał świetną robotę :) Chodzi mi o to, że szwy są jakby w pępku, a nie na około. Nie ma przez to efektu "słoneczka". Ciekawa jestem jak będzie wyglądał, jak odpadną z niego strupki (a raczej strupek).
Przy okazji napiszę coś, co mi powiedział dr Kolasiński, a o co się bałam, po konsultacji wstępnej z innym lekarzem (przed operacją, zanim odkryłam że w moim mieście jest Klinika Kolasiński). Otóż pępek w trakcie operacji, nie ma prawa się zgubić! Nie ma takiej opcji, aby po operacji zostać bez pępka! Jeśli lekarz, do którego się wybieracie twierdzi inaczej, to radzę Wam go zmienić.
Subskrybuj:
Posty (Atom)